*Jaszczur skinął łbem wyroczni przymykając jedno,ocalałe oko.Przez drugie przechodziła szeroka szrama..*Wyrocznia dba o swe obowiązki....*spokojny, może nie melodyjny ale nie tak gruby jak strach Daggonów,głos Sagarry rozległ się gdy znowu na Wyrocznię spoglądał prostując łeb.Ogon jego swobodnie opadał przy nogach.Na siedzisku czół się pewnie.Widać było,że do podobnych "tronów" przywykł...jak też do spokoju tego miejsca*

Chcę przedyskutować kilak ważnych spraw..między innymi to, czym ty się zajmujesz Wyrocznio...*oparł łeb wygodnie i spoglądał zimno na drzwi*O naszej....polityce Zagranicznej?*użył ssaczego zwrotu..widać dobre wysławianie się nie szło mu jeszcze najlepiej..ale się uczył*I wojnie....

*Przymknął ślepia i kiwnął łbem w geście uznania niczym polityk*Wojna jednak czasami służy też innemu celowi.Jest ona niczym zaraza lub klęska,wybiera najsilniejszych i zabijając słabych,daje możliwość wykarmienia gąb wielu..A my z wieloma możemy mieć niedługo problem..zarówno u naszych ssaczych sąsiadów jak i u nas Wyrocznio...*otworzył ślepia i spojrzał na nią spokojnie*Zaś co tyczy się ciebie to reprezentowania nas.Musimy ustalić,czy warto zachodzić w sojusze ze ssaczymi krajami...i z którymi oraz na jakich zasadach.Ty zaś,reprezentujesz nas poza granicami domeny....*znowu łeb skłonił*

*Do pomieszczenia wpełzła naga. Jeden z czerwonołuskich przedstawicieli tej rasy* Witajcie Wyrocznio Darkonie  *skinął im uprzejmnie głową na powitanie* Wybaczcie że przychodę bez zaproszenia, ale to które mi wysłaliście gdzieś się zawieruszyło i nie dotarło do mnie *powiedział całkiem spokojnym głosem jakby tłumaczył całkiem oczywistą rzecz* Wiedziałem że nie pozwolicie by część mieszkańców została pominięta dlatego niezwłocznie jak tylko dowiedziałem się o zebraniu dotyczącym kursu jaki obierzemy na nowe niespokojne czasy ruszyłem tutaj. *westchnął ze smutkiem* Niestety jeden ze stażników źle zrozumiał swoje obowiązki i nie chciał mnie wpóścić, obawiam się że wytrzymał kary 120 razów właśnie jest pogrzeb *pozwolił sobie by cień uśmiechu wpełzł mu na twarz* A więc w jakim miejscu jesteście ze swoimi obradami ? *spytał uprzejmnie wygodnie się opierając o ścianę*

*Przybyła również wysłanniczka Letaa. Ich Matria, a zarazem Nicchijut nigdy nie pojawiała się osobiście na żadnych naradach, zebraniach czy spotkaniach. Samica weszła do sali powolnym krokiem, któremu towarzyszyło pobrzękiwanie licznych ozdób jakie miała na sobie. Bursztynowe ślepia przesunęły się po obecnych zatrzymując na krótką chwilę na Wyroczni, potem czerwonołuskiej Nadze, a na samym końcu na Daggońskim Lordzie. Skinęła lekko łbem.* Nasza Matria pozdrawia i przesyła swoje błogosławieństwo. *Oznajmiła i tym razem złożyła głęboki, pełen szacunku ukłon. Niemal natychmiast się wyprostowała.* O co chodzi? Czemu zawdzięczamy to nagłe... wezwanie? *Zapytała, ruszając ku swojemu miejscu, które wybrała na odpowiednie dla siebie. To jest kawałek podłogi po lewej stronie siedziska Sagarry. Będzie miała na wszystko idealny widok.*

*Skłonił się wysłanniczce*My również pozdrawiamy Matrię i dziękujemy za błogosławieństwo...*Rzekł po czym spojrzał na Wyrocznię*Zawsze możemy też sami kontrolować ich liczebność.Gdy wzrośnie zbyt duża ,bez wypowiadania wojny spalimy kilka wiosek na pograniczach lub zrównamy z ziemią dwa-trzy miasta.To może psuć stosunki między naszymi państwami,dlatego proponuję mało ścisłe sojusze.Które łatwo naprawić lub zerwać.*mruknął i spojrzał na drzwi*Poza tym chciałbym wiedzieć ,co Rada sądzi o innych państwach.Jaki stosunek do nich przyjmiemy?

Najlepiej neutralny, przynajmniej tymczasowo. Po co od razu robić sobie wrogów, którzy mogliby się zjednoczyć? Jeśli są słabe, to można by pokusić się o ich zdobycie... o ile dysponujecie odpowiednią ilością wojska i bylibyście w stanie je utrzymać. *Oświadczyła, podnosząc się z miejsca. Ukłoniła się lekko Arcyszamanowi i z powrotem usiadła na ziemi.* Co do sojuszów... niech będą nie tylko mało ścisłe, ale i zobowiązujące.