*przybył zaraz za wężem kolejny uczestnik. pazury wręcz agresję w podłogę zbijały, kiedy smukłe ciało niesione na umięśnionych atletycznie łapach przybyło do pomieszczenia. owszem, skinął głowa, niech będzie, ze sie przywitał, własciwie nie można było sie przyczepić, ale zaraz w półkole kłusem wszedł, i obszedł dwóch już obecnych, jak nie tyle wrogów, co nieprzyjaciół. nie był rad, co więcej - zły był. czarnołuski duch lasu. Shelaalei, wódz Selam. o poprzednim wiecu dowiedział sie od podrzędnych gadów w mieście. o poprzednim go nie zawiadomiono. o tym zaś doniósł jakiś niejasny list od tego haressdrena co zowie siebie arcyszamanerm. Powarkując z cała pewnością nie przyjacielsko, usiadł w pewnym oddaleniu*

*Miarowe uderzenia szponiastych łap znaczyły kroki kolejnego gada.Brzęczący łańcuch zdawał się być preludium jego przybycia.Zanim jeszcze wrota sali otworzyły się do końca,ukazała się w nich sylwetka jaszczura,a w półmroku zalśniło jedno,złote oko zimne niczym martwy kamień.Na umięśnionych ramionach bransolety z brązu.Ciało okryte szkarłatną togą,włożoną w żołnierskim pośpiechu.Pysk przeorany blizną która odebrała mu jedno oko.Sagarra.Zatrzymał się przed Starszymi.Prawa łapa zacisnęła się w pięść i delikatnie uderzyła w pierś,by po chwili wyprostowało się ramię,a dłoń otworzyła w stronę zebranych niczym kwiat lotosu.Powitał ich..by zaraz zasiąść w tym zacnym gronie.W ciszy,z oczekiwaniem.

*wyszedł na środek, był trochę zaskoczony, raczej nie spodziewał się że będzie musiał wystąpić, liczył że to Arcyszaman poruszy te tematy. Z drugiej strony jednak tylko mu wspomniał o tym co go trapiło. Nie zastanawiając się długo zaczął mówić, będąc świadomym że teraz pyski zwrócą się w jego stronę* Dziękuje za głos Arcyszamanie i za zwołanie rady na moją prośbę, dziękuje też członkom rady za przybycie. Źle się dzieje jeszcze nie stanęliśmy na nogi, jeszcze nie zaczęliśmy działać, a już nasi sąsiedzi nam grożą. *powiedział poważnie* Cesarz bo o nim mowa wysłał do wszystkich krain zajmujących znane mu ziemie, posłańca z  "przyjacielskim" listem *głosie węża słychać było ironie* Pewnie znacie już jego treść mam tutaj kopie *wyją jakieś zawiniątko i położył na stole http://www.gildwars.pl/wiesc.php?new=4* Musimy jakoś na niego odpowiedzieć. Nie podoba mi się ton w jakim przemawia cesarz, mówi tak jakbyśmy byli częścią jego państwa i jego własnością. Narzuca nam swoje prawa *mówił dalej*, chce gnębić naszych obywateli i jeszcze grozi wojną. Mimo że nawet nie zbliżyliśmy się do jego ziem. Cesarz nie jest naszym jedynym zmartwieniem *ciągnął* nasi sąsiedzi.... owszem nie mamy wrogów ale i nie mamy zbyt wielu przyjaciół. Organizacja w Reptilii kuleje, rozwijamy się wolno, zbyt wolno i jak do tej pory nic nie robimy. *przerwał chcąc zobaczyć jakie wrażenie jego przemowa zrobiła na pozostałych członkach starszyzny*

- Za pozwoleniem - Samica podniosła się z miejsca nie jakimś gwałtownym ruchem, lecz także nie ociężałym. Bacznie spojrzała w ślepa zebranym, począwszy od Arcyszamana a kończąc na przedstawicielu Nagów. - Miło, iż mamy oparcie w wojsku jednak nie jest ono jedynym rozwiązaniem naszych problemów. Wszak z ssakami wygrać możemy używając głowy drogi Panie. - W ostatniej chwili powstrzymała się ażeby nie puknąć stojącego tuż obok Przywódce Duchowego swym pazurem w łeb. - Cesarz choć nie jest mądrym człowiek nabierze inne przekonanie o nas niżeli pozwolę sobie zacytować 'bezmózga kupa łusek' jeżeli pokażemy mu, że nie sięgamy od razu po oręż a potrafimy drogą rozmowy załatwiać nie wszystkie a niektóre kwestię. Zatem proszę czcigodnych przedstawicieli Starszyzny o pozwolenie na wybranie się do Cesarza. Rzecz jasna nie odmówię sobie zabrania ze sobą jednego z naszych najlepiej prezentujących się oddziału zbrojnych, gdyż takich posiadamy. Nieprawdaż Sagarra'arze?

Oprzytomniała, jakoby dopiero teraz trafił do niej sens wypowiedzianych słów przez jaszczura, który poruszał kwestię zawarcia paktu za plecami. Starała się byś oazą spokoju, opanowaną personą, lecz teraz to już owy Arcyszaman przegiął. Z całej siły uderzyła pięścią w stół a że siły miała nie mało to i na niewielkie pęknięcie uwagi nie zwróciła. - Nie godzi się podpisywać jakichkolwiek sojuszów bez zgody Rady Starszych a co dopiero Rady Prawych. Zawiodłeś moje zaufanie drogi Arcyszamanie, bo chociaż sojusz korzystny to i bez naszej wiedzy nie wiele wart. - Wzięła głęboki oddech i dopiero po chwili była skora mówić dalej. Na Lutka więcej nie spojrzała. - Trzeba jasno określić, że wszystkie decyzje mające na celu dobro Reptilli podejmujemy razem, z zaznaczeniem, że za sprawy wiary odpowiadasz Ty przed Radą Arcyszamanie zaś wszelkie aspekty prawne w tym też dyplomatyczne leżą w moich kompetencjach jak i osób potocznie nazywanych prawnikami, których niestety brakuje nam i to bardzo. Co się tyczy wojska mimo iż każdy klan ma prawo posiadać takowe powinniśmy wybrać jednego godnego samca, który w swych łapach skupiałby władze zwierzchnią nad każdą armią. Do spraw Cesarstwa pozwól, że wrócimy za chwilę Sagarra'arze.

*Odchrząknął, był zadowolony i uśmiech malował mu się na pysku a więc jest zainteresowanie* Drodzy członkowie rady. Niestety to dowodzi że mam rację. Jednak mnie cieszy ten pakt mimo iż podpisany za naszymi plecami, znaczy że jest choć jeden sojusznik. Smuci mnie tylko jedno nie wiem kto tu kogo bardziej wykorzystuje my krasnali czy one nas? Nie wiem co im proponujemy a co oni nam. Proponuję renegocjację umowy.Ponadto by zapobiec nieporozumieniom na przyszłość proponuję podzielić funkcję pomiędzy nas. Na początek powołanie dwóch generałów zwolnionych z jakichkolwiek wpłat na rzecz skarbca ich jedynym zadaniem byłoby dofinansowywanie armii i dowodzenie wojskiem. Potrzebny nam jest też zdolny dyplomata który będzie przemawiał jednym głosem w naszym imieniu, w imieniu wszystkich mieszkańców Reptilli. *mówił cały czas spokojnie i wyraźnie, choć pojedyncze kropelki potu zaczęły spływać po jego łuskach, a oddech zrobił się szybszy*. Potrzebujemy też skarbnika który dopilnuje by każdy, a szczególnie radni *tu znacząco rozejrzał się po wszystkich* nie zalegali z wpłatami, a jeżeli zalegają płacili dodatkowe kwoty. Obywatelom pozwólmy na pewną dowolność *uśmiechną się wrednie* przynajmniej na razie. Kolejna kwestia czyli gospodarka *wąż westchnął* nie wierze by udało nam się opanować handel jakimś konkretnym surowcem. Jest inny sposób ale o tym później. Musimy znaleźć kogoś jakiegoś wprawnego kowala i wypromować, albo przynajmniej znaleźć jednego który pozostanie w przypadku zapotrzebowania na jego usługi neutralny. No i to tyle co w kwestii organizatorskiej mam do powiedzenia. Jeżeli jakaś moja sugestia, albo chociaż jej część przykuła waszą uwagę odpowiem na wasze pytania. Później przejdziemy do sprawy cesarskiego posła *zapytał z wymuszonym spokojem*

Wybaczcie więc czcigodni starsi *westchnął odpowiedź Sagarry go zaskoczyła* nie wiedziałem że już wszystkie role zostały przydzielone. Na swoje usprawiedliwienie dodam że nikt mnie o tym nie powiadomił *dodał ze złośliwością w głosie, ale ukłonił się w przepraszającym geście, pysk pozostał maską*